• KosciolPopielow
  • Krzyz na kosciele
  • Widok kosciola z drona

 

 

Fragment książki Joyce Rupp - "Modlitwa osobista" - wydanej przez Wydawnictwo WAM - 2009 :

 

CZUWANIE PRZY TAJEMNICY

 

Modlitwa

 

Karmiąca Obecności,
zwracam uszy mego serca
Pochylam się, by pochwycić
szepty Twej trwającej we mnie miłości.
Obym był zawsze i wszędzie otwarty
na niezliczone miejsca i chwile,
Gdy wzywasz mnie do bliskiej więzi z Tobą.
Amen

 

SŁUCHANIE PORUSZEŃ DUCHA

 

  Psalmista modli się: Serce moje jest mocne, Boże, mocne serce moje; zaśpiewam i zagram. Zbudź się, duszo moja. (...) Chcę obudzić jutrzenkę (Ps 57, 8-9). Jak budzimy swoją duszę? Jak idziemy przez życie i pozwalamy Bogu, by poruszył nasze wnętrze? Do najważniejszych sposobów należy wyleczenie samych siebie z braku uwagi i rozwijanie zdolności, by stawać się gorliwymi i żywymi słuchaczami.
  Pewnego letniego dnia siedziałam na tylnym ganku, w pełni zanurzona w przygotowanie wystąpienia na konferencję o "słuchaniu Boga". Kiedy pochylałam się nad notatnikiem, usłuszałam ptaka śpiewającego piękną, melodyjna pieśń. Świergot trwał i trwał, ale nie zadałam sobie trudu, by popatrzeć i posłuchać, gdyż skupiałam się na pracy. W końcu wewnętrzne poruszenie skłoniło mnie, bym odłożyła pióro. Pomyślałam: "Słuchaj! Przestań robić to, co robisz! Zwróc uwagę na tę przepiękną pieśń. Jest zbyt wspaniała, by ją przeoczyć". Podniosłam wzrok i zobaczyłam samiczkę zięby siedzącą na karmniku i samca uczepionego pobliskiej gałęzi. Samiec śpiewał do samiczki, która była zajęta czyszczeniem małych nóżek i stroszeniem piórek. Udawała, że dziobie jedzenie w karmniku, pozornie ignorując urokliwą pieśń. W końcu samiczka uniosła się i odleciała. W chwili, gdy opuściła karmnik, piękna muzyka samczyka urwała się. 

 

  Bez odrobiny refleksji, samotności i ciszy, nasze wewnętrzne oczy będą w końcu zbyt zamglone i zmęczone, by odkrywac Boga w wirze codzienności.

 

  Kiedy obserwowałam tę scenę, pomyślałam: "Bóg cały czas śpiewa pieśń miłosną, pragnąc zwrócić moją uwagę, chcąc dać mi znać, że mnie kocha, a ja daję się pochłonąć swoim zajęciom. Jak ta samiczka wciąż ignoruję albo nie zauważam piękna pieśni i Tego, kto ją śpiewa". Tylko dzięki wsłuchowaniu się w melodię Boga, zdołam rozpoznać i zareagować na to, co kryje się pod zewnętrznymi aspektami mojego zycia. Jedynie wtedy pełniej zwrócę swoje serce ku Temu, kto stale mnie woła.
  Mistrz Eckhart, zagadkowy i wpływowy mistyk niemiecki, zauważył: "BÓG JEST W DOMU. TO MY WYSZLIŚMY NA SPACER". Jakże to prawdziwe. Bóg ciągle próbuje porozumieć się z nami. Maryja, matka Jezusa, słuchała uważnie tego, co śpiewał do Niej Ukochany. W kilku miejscach Ewangelie mówią, że Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu (Łk 2, 19.51) Była wrażliwa na poruszenia Świętego w Niej samej. Modlitwa wymaga od nas tego samego.
  Kiedy słuchamy tak jak Maryja, może nie zawsze podoba się nam to, co słyszymy. Poruszenia. pojawiające się podczas uważnego słuchania, niekiedy zwracają nas w kierunku, którego najmniej się spodziewamy, tak jak to miało miejsce w przypadku Maryi. Bycie czujnym i odważnym nie gwarantuje, że treść naszej modlitwy będzie pozbawiona walki i niepewności. Nawet najlepsza modlitwa nie musi przynosić natychmiastowych rozwiązań problemów ani wyraźnych odpowiedzi na pytania.
  Kiedy postanawiamy się modlić, decydujemy się na rozwój, lecz nie zawsze bywa on harmonijny i łatwy. Jeśli jednak pozostaniemy czujni i wierni codziennej modlitwie, ostatecznie jej owocami będą pokój i harmonia, tak jak w spotkaniu Maryi z Duchem Świętym. Mimo to, kogo z nas czasem nie kusi, by zrezygnować z osobistej modlitwy, dlatego że nas zbyt dużo kosztuje albo dlatego że pozwalamy, by nasze nadmiernie wypełnione harmonogramy zajęć zajęły jej miejsce?
  Oszukujemy samych siebie, jeżeli myślimy, że możemy zrezygnować z codziennej modlitwy i nadal utrzymywać dobrą więź ze Świętym. Modlitwa otwiera przestrzeń w naszej wewnętrznej istocie, byśmy pełniej zważali na Boskie przynaglenie w ciągu dnia. W moim życiu służby był pewien czas tak przepełniony różnymi sprawami, że wydawało mi się, iż nie mogę sobie pozwolić na poświęcenie czasu w ciągu dnia na osobistą modlitwę. Moja duchowa kierowniczka pomogła mi zmienić tę postawę. Zaproponowała, bym każdego dnia umówiła się na spotkanie z samą sobą i stanowczo dotrzymywała tego zobowiązania. Mądrze też zaleciła mi przeznaczenie jednego wieczoru w tygodniu i jednego dnia w miesiącu na dłuższą refleksję i modlitwę. W kalendarzu spotkań miałam wpisać swoje imię w wybranych przez siebie porach i dniach. To jedna z najlepszych rad, jakie kiedykolwiek otrzymałam. Bez niej żyłabym powierzchownie, wypalona w pracy, a moja więź z Bogiem ulegałaby systematycznemu osłabieniu.
  Słuchanie poruszeń Ducha Świętego wymaga praktyki. To jednak nie jest wcale dla nas łatwe. Niektórzy obawiają się ciszy i starają się wypełnić przestrzeń muzyką, telewizją, rozmową, słowami czy czymkolwiek innym. Inni uważają, że nie mogą się modlić, póki "nie rozprawią się" z najdrobniejszym dźwiękiem wokół nich. Przy wyborze miejsca i czasu na modlitwę ważne są spokój i cisza, jednak nie zawsze możemy je znaleźć w naszym hałaśliwym świecie. Zamiast tego uczymy się wyciszać wewnętrznie i modlić się pośród zewnętrznego hałasu, którego nie potrafimy ani stłumić, ani kontrolować.
  Nie tak dawno medytowałam z grupą młodych ludzi. Mała kaplica, w której się znajdowaliśmy, mieściła się niedaleko pełnej gwaru kuchni, gdzie parafianie przygotowywali kościelną kolację. Zachęcałam wszystkich, by nie traktowali dźwięków docierających z kuchni jako wroga, ale zwyczajnie byli ich świadomi. Usiłowanie pozbycia się tego hałasu, doprowadziłoby tylko do frustracji i marnowania dobrej energii. Przypomniałam uczestnikom, że nie ma potrzeby denerwowania się, gdy nie da się mieć "doskonale cichego miejsca". Modliliśmy się pośród życia. Na koniec medytacji grupa skwapliwie przyznała, że kuchenna wrzawa stopniowo stawała się tłem, a nie pierwszym planem w naszej modlitwie i już nie przeszkadzała w skupieniu.
  Anthony de Mello SJ zauważył kiedyś: "Chwila obecna nie jest nigdy nie do zniesienia, jeśli w pełni w niej żyjesz. Nie do zniesienia jest natomiast, gdy ciało znajduje się tutaj o dziesiątej rano, a umysł o szóstej, ciało w Bombaju, a umysł w San Francisco" Akceptowanie przez nas świata, w którym się modlimy, pozwala nam być spokojnie obecnymi, nie oceniać przeszkadzających dźwięków - takich jak klaksony samochodów, szczekanie psów, odgłosy muzyki czy głośne zabawy dzieci - jako cokolwiek innego niż dźwięki życia.

 

  Całkowita cisza i samotność, spoczywające ciało, nierozproszony umysł to dobre dodatki przy modlitwie, ale nie możemy czekać z decyzją modlitwy na doskonałe spełnienie tych warunków. Kto wie, co Bóg może nam zakomunikować przez te właśnie rzeczy, które chcemy wyeliminować?