• KosciolPopielow
  • Krzyz na kosciele
  • Widok kosciola z drona

 

 

Rozważania na Niedzielę Palmową Męki Pańskiej - 24.03.2024

 

  Fragment książki Tomasza a Kempis - "O naśladowaniu Chrystusa" - wydanej przez Wydawnictwo Flos Carmeli - 2005:

 

O ŚWIĘTEJ DRODZE KRZYŻA

 

  Wielu zdaje się, że surowe to słowa: Zaprzyj się samego siebie, weź swój Krzyż i podążaj za Jezusem (por. Łk 9,23). Lecz o wiele straszniej będzie usłyszeć w dniu ostatnim: Idźcie precz ode mnie, przeklęci, w ogień wieczny! (Mt 25,41). Ci. którzy dziś chętnie słuchają słowa nakazujące noszenie Krzyża, i według nich postępują, nie będą się potem obawiać, że usłyszą wyrok wiecznego potępienia. Ten znak krzyża będzie na niebie, gdy Pan przyjdzie na sąd. Wówczas wszyscu uczniowie Krzyża, którzy przez całe życie naśladowali Jezusa Ukrzyżowanego, do Chrystusa Sędziego zbliża się z wielką ufnością.
  Czemu więć obawiasz się nosić Krzyż, przez który dochodzi się do niebieskiego królestwa? W Krzyżu jest zbawienie, w Krzyżu życie, w Krzyżu ochrona przed naszymi nieprzyjaciółmi. To z Krzyża płyną niebiańskie słodycze. W Krzyżu jest moc duszy, w Krzyżu radość ducha, spełnienie cnoty, doskonałość świętości. Nie ma gdzie indziej zbawienia dla duszy ani nadziei życia wiecznego, jak tylko w Krzyżu. Weź zatem swój Krzyż i idź w ślady Jezusa, a dojdziesz do wiecznej szczęśliwości. On cię wyprzedził niosąc Krzyż i umarł na Krzyżu, byś ty także nosił swój Krzyż i pragnął na Krzyżu umrzeć. Bo jeśli z Nim umierasz, z Nim także żyć będziesz. A jeśli dzielisz Jego cierpienia, będziesz miał udział w Jego chwale.
  To wszystko jest w Krzyżu i wszystko polega na umieraniu. Nie ma innej drogi do życia i prawdziwego pokoju serca niż droga Krzyża i ciągłego umartwienia. Gdzie byś nie poszedł i jak byś nie szukał, nie znajdziesz drogi wyższej i pewniejszej niż droga świętego Krzyża. Rozrządź wszystkim według według swego zdania i uporządkuj według swoich pragnień, a przekonasz się, że i tak zawsze trzeba cierpieć, czy tego chcesz, czy nie. Zawsze znajdziesz Krzyż. Bo albo w ciele będziesz ból odczuwał, albo w duszy doświadczał goryczy.
  Bo albo poczujesz się opuszczony przez Boga, albo doświadczany przez bliźniego, albo, co znieść trudniej, sam dla siebie staniesz się ciężarem. Nie znajdziesz na swoje dolegliwości żadnego lekarstwa, żadnej ulgi, lecz będziesz musiał cierpieć tak długo, jak Bóg zechce. Bóg chce bowiem, byś nauczył się cierpieć bez żadnej pociechy, byś poddał mu się bez reszty i przez utrapienia stał się bardziej pokorny. Tylko ten ma mocno w sercu Mękę Chrystusa, kto sam zniósł coś podobnego. Krzyż jest zatem zawsze przygotowany i wszędzie cię czeka. Choćbyś nie wiem gdzie poszedł, nie możesz od Krzyża uciec, bo gdziekolwiek się udasz, zawsze siebie niesiesz i odnajdujesz. Wznieś się, uniż, wyjdź z siebie, wróc - zawsze znajdziesz Krzyż. I musisz wszędzie zbroić się w cierpliwość, jeśli chcesz zachować pokój wewnętrzny i wysłużyć sobie wieczną koronę.
Jeśli ze szczerego serca nosić będziesz Krzyż, on sam cię poniesie i doprowadzi do upragnionego końca, gdzie przestaniesz cierpieć. Nie będzie to jednak na tym świecie. Jeżeli zaś nosisz go niechętnie, w ten sposób zwiększasz jego ciężar i swoje brzemię czynisz bardziej dokuczliwym, a przecież musisz je dźwigać. Jeśli odrzucisz jeden Krzyż, z pewnością znajdziesz inny, i może jeszcze cięższy.
  Myślisz, ze uciekniesz przed tym, czego dotąd żaden człowiek nie uniknął? Który to święty żył na świecie bez Krzyża i utrapienia? W życiu samego Chrystusa, Naszego Pana, nie było ani jednej godziny, która by Mu nie przyniosła jakiegoś cierpienia: Trzeba było, aby Mesjasz cierpiał, by powstał z martwych i tak wszedł do swej chwały (por. Łk 24, 26.46). A ty chciałbyś szukać innej drogi, niż królewska droga Krzyża świętego?
  Całe życie Jezusa było krzyżem i długim męczeństwem, a ty szukasz odpoczynku i radości! Błądzisz, bądź tego pewien. Błądzisz w godzien pożałowania sposób, jeśli szukasz czegoś prócz przykrości, które mógłbyś ścierpieć, bo całe śmiertelne życie jest wypełnione nędzą i naznaczone krzyżami. Zwykle im więcej człowiek postąpi na drodze duchowej, tym krzyż staje mu się cięższy, bo miłość czyni to wygnanie bardziej dotkliwym.
  Ten jednak, kogo Bóg doświadcza tyloma niedolami, nie jest pozbawiony łagodzących je pociech, bo czuje, jak zwiększają się owoce jego cierpliwości w dźwiganiu Krzyża. Gdy bowiem dobrowolnie się im poddaje, smutek, który go przygniatał, cały przemienia się w słodką i pocieszającą ufność. Im więcej ciało jest karane i udręczone, tym bardziej duch jest wewnętrznie umacniany łaską. Czasem pragnienie upodobnienia sie w cierpieniu do Chrystusa Ukrzyżowanego daje człowiekowi nawet tyle siły, że nie pragnie on uwolnienia od doświadczeń i utrapień. Bo o tyle czuje się milszy Bogu, o ile więcej dla Niego cierpi. Nie pochodzi to z ludzkiej cnoty, lecz z łaski Chrystusa, który z mocą działa w słabym ciele po to, by obejmowało i kochało gorącym sercem to, przed czym natura wzdraga się i ucieka.
  Nie jest zgodne z naszą naturą dźwiganie Krzyża i umiłowanie go, karcenie ciała i branie go niewolę, uciekanie od zaszczytów, chętne znoszenie zniewag, gardzenie sobą i pragnienie wzgardy, znoszenie przykrości i ponoszenie strat, i nie szukanie żadnego powodzenia na ziemi. Jeśli tylko na sobie polegasz, do niczego takiego nie jesteś zdolny. Lecz jeśli złożysz ufność w Bogu, otrzymasz moc z wysoka i zapanujesz nad ciałem i światem. Nie będziesz się obawiał nawet szatana, twego wroga, jeśli będziesz zbrojny wiarą i naznazony Krzyżem Chrystusa.
  Zatem jak dobry i wierny sługa Chrystusa przygotuj się na mężne dźwiganie Krzyża swego Mistrza, ukrzyżowanego z miłości do ciebie. Bądź gotowy na znoszenie tysięcznych przeciwności i doświadczeń w tym nędznym życiu, bo to właśnie cię czeka i to wszędzie znajdziesz, gdzie byś się nie schował. Tak musi być, i nie ma innego lekarstwa na ten ogrom bólów i cierpień, niż znosić samego siebie. Pij z radościa z kielicha Zbawiciela, jeśli Jego miłosć jest ci droga, i jeśli chcesz mieć udział w Jego chwale. Pozwól Bogu dysponować Jego pociechami. Niech je rozdziela według swego upodobania. Dla siebie wybierz cierpienia i uważaj je za najcenniejszą pociechę, bo cierpień teraźniejszych nie można stawiać na równi z przyszłą chwałą (Rz 8,18), której ziemskie utrapienia nie mogłyby ci wysłużyć, choćbyś sam je wszystkie wycierpiał.
  Gdy dojdziesz do tego, że wszystkie cierpienie będzie ci słodkie i miłe ze względu na Jezusa, uważaj się za szczęśliwego, bo znalazłeś raj na ziemi. Lecz jak długo cierpienie będzie dla ciebie gorzkie i wstrętne, będziesz żył w niepokoju, a utrapienie, przed którym uciekasz, wszędzie pójdzie za tobą.
  Jeśli postarasz się być taki, jaki być powinieneś, jeżeli jesteś tu po to by cierpieć i umierać wraz z Chrystusem, twój ból wkrótce zniknie i znajdziesz pokój. Chocbyś wraz ze świetym Pawłem został porwany do trzeciego nieba, nie znaczy to, że już nic cierpieć nie będziesz. Ukaże mu, mówi Jezus, jak wiele będzie musiał wycierpieć dla mego imienia (Dz 9,16). Pozostaje ci zatem tylko cierpieć, jeśli chcesz kochać Jezusa i nieustannie Mu służyć.
  Obyś był godzien coś wycierpieć dla imienia Jezusa! Jaka czekałaby cię chwała! Jaka radość byłaby między świętymi! Jakie zbudowanie dla bliźniego! Bo wszyscy zalecają cierpliwość, niewielu jednak chce cierpieć. Z jaką radością powinieneś cierpieć dla Jezusa, gdy tylu innych o wiele więcej cierpi dla świata!
  Wiedz na pewno i bądź przekonany, że powinieneś wieść życie ciągłego umierania, a im bardziej ktoś umiera dla siebie, tym bardziej zaczyna żyć dla Boga. Ten tylko jest zdolny do pojmowania rzeczy niebieskich, kto zgadza się znosić przeciwności dla Chrystusa. Nic nie jest milsze Bogu ani bardziej zbawienne na ziemi, niż z radością cierpieć dla Chrystusa. I gdybyś mógł wybierać, powinieneś raczej znosić dla Niego utrapienia, niż opływać w pociechy, bo wtedy bardziej upodobniłbyś się do Chrystusa i wszystkich świętych. Naszej zasługi i postępu w doskonałości nie mierzy się słodyczą i obfitością pociech duchowych, lecz raczej umiejętnością znoszenia wielkich utrapień i ciężkich doświadczeń.
  Gdyby jakaś droga była dla człowieka lepsza i bardziej zbawienna od drogi cierpienia, jej właśnie nauczyłby nas Chrystus słowem i przykładem. A On tymczasem otwarcie nakazuje dźwigać Krzyż. Nakazuje zarówno swoim uczniom, jak wszystkim, którzy chcieliby pójść za Nim, mówiąc: Kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie Krzyż swój i niech mnie naśladuje (Mt 16,24). Kiedyśmy zatem przeczytali i zbadali wszystko, ten na koniec wysnujemy wniosek, że przez wiele ucisków trzeba nam wejść do królestwa Bożego (Dz 14,22).

 

  Mądrość Krzyża, zgorszenie dla Żydów i głupstwo dla pogan, (por 1Kor 1,23), jest tym, co ludziom pojąć najtrudniej. Ich rozum ukorzy się i przyjmie tę tajemnicę, że Bóg mógł umrzeć dla ich zbawienia, lecz myśl, że mają się zjednoczyuć z tą zadziwiającą ofiarą przez śmierć w samym sobie, śmierć zadaną swoim namiętnościom, swojej woli, swoim pragnieniom, ta myśl sprawia, że buntuja się i mówią jak mieszkańcy Kafarnaum:"Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?" (J 6,60). Trzeba jednak, byśmy jej usłuchali, bowiem od tego zależy nasze zbawienie. Niebo było oddzielone od ziemi - Krzyż na nowo je połączył. U stóp Krzyża zaczyna się wszystko, co dociera aż do nieba. Przylgnijmy zatem do Krzyża. Niech będzie na ziemi naszą pociechą, tak jak jest naszą mocą. Gdy w swej dobroci Bóg ześle nam jakieś doświadczenie, mówmy ze świętym Andrzejem: O Krzyżu błogosławiony! Od tak dawna pożądany, a teraz gotowy dla duszy, która gorąco ciebie pragnęła! Wszyscy święci odczuwali to pragnienie, i w podobnych wyrażali je słowach. Cierpieć albo umrzeć, powtarzała często święta Teresa, i więcej znajdowała pokoju i szczęścia w cierpieniu, niż go kiedykolwiek zażywają ci, których świat nazywa szczęśliwymi. Jedna łza wylana u stóp Jezusa jest tysiąc razy słodsza niż wszystkie przyjemności świata.