Fragment książki ks. Tadeusza Dajczera - "ROZWAŻANIA O WIERZE" (dwudzieste czwarte wydanie) - wydanej przez Wydawnictwo Świętego Pawła - 2006:
NIEPOKÓJ PŁYNĄCY Z BRAKU WIARY
Skutkiem prób wiary nie zawsze jest umocnienie i zdynamizowanie. Jeśli bowiem bronisz się przed związanym z próbami wiary ogołoceniem, wówczas cofasz się w swoim zawierzeniu Bogu. Twoja wiara w obliczu trudności zacznie się załamywać, a twoje życie zdominuje niepokój, pośpiech i stres - symptomy jej niedojrzałości lub braku, zaprzeczające życiu wiarą.
Kiedy w obliczu prób wiary, a więc jakiegoś zagrożenia czy trudności, ulegasz pośpiechowi, niepokojom i stresom, ranisz miłość Jezusa. Bierzesz wtedy te trudne sprawy we własne ręce i chcesz je rozwiązywać sam, po prostu liczysz na siebie, i wówczas nie masz już miejsca na wiarę. Wiara to przeciez liczenie na Jego moc i na Jego miłośc nieskończoną. W momencie, kiedy pozwalasz, by ogarnął cię niepokój, pośpiech czy stres, tak jakbyś usuwał Jezusa na bok, tak jakbyś mówił mu: "Teraz nie mogę na Ciebie liczyć, ja muszę sam wziąć tę sprawę w swoje ręce".
Oczywiście, należy odróżnić istniejące w człowieku dwie sfery - sferę psychofizyczną i sferę duchową. W obliczu trudności i zagrożeń pośpiech, niepokój i stres ogarniają najpierw sferę psychofizyczną, sferę twoich odczuć. Dopóki to pewne napięcie, skłaniające cię do pośpiechu czy niepokoju, pozostaje w sferze psychofizycznej, nie ranisz Jezusa. Dopiero w momencie, kiedy pozwolisz, aby ta psychicznie trudna dla ciebie sytuacja i związany z tym niepokój czy pośpiech ogarnęły twoje władze duchowe, a więc twoje myśli i twoją wolę, wtedy już można mówić o niewierności, o braku wiary. Nie chodzi więc o to, aby usunąć lęk, pospiech czy niepokój ze sfery psychofizycznej, bo jest to często niemożliwe. Chodzi o to, by w twojej postawie, a więc w sferze duchowej, która tę postawę dyktuje i formuje, nie było paniki, żeby panował w niej płynący z wiary pokój.
Zachowanie postawy pokoju nie jest rzeczą łatwą. Wiemy, że również święci musieli zmagać się z tego rodzaju trudnościami. Śwęty Maksymilian na przykład miał wrzody żołądka, co sugeruje, że musiał przyżywać napięcia nerwowe. Był w jego życiu okres, kiedy wręcz nakazywał sobie spokój w obliczu zagrożeń; musiał więc walczyć o swoją wiarę.
Cnota męstwa nie polega na tym, by nie odczuwac lęku czy niepokoju w sferze psychofizycznej, ale na tym, żeby temu lękowi nie ulegać, by wierzyć, że nigdy nie jesteśmy sami, że stale jest przy nas Ktoś, kto kocha nas i od kogo wszystko zależy. Trudne łaski prób wiary, łączące się często z cierpieniem, powinniśmy przyjmować ze świadomością bliskości Chrystusa i wiarą, że On zwycięży; że po Wielkim Piątku przyjdzie Niedziela Zmartwychwstania. Winna być w nas niezachwiana wiara w to, że ten, który jest pokojem, mocą, radością i zmartwychwstaniem, jest z nami w chwili prób i cierpienia w sposób szczególny.
Dynamizm wiary i nasza walka z pokusami niepokoju, pośpiechu, stresu wyrażają się życiem chwilą obecną i uświęcaniem tej chwili jako chwili łaski. "Oddaj się cały w ręce Miłosiernej Opatrzności, to jest Niepokalanej, i bądź spokojny" - pisze do jednego z braci św. Maksymilian (K. Strzelecka, Maksymilian Maria Kolbe). Żyj tak, jakby to był dzień ostatni. Jutro niepewne, wczoraj nie do ciebie należy, dziś jest tylko twoje. Pan Bóg nie chce, żebyś oglądał się wstecz, ponieważ wtedy najczęściej ulegasz pokusom. "Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do Królestwa Bożego" (Łk 9,62). Bóg nie chce, byś martwił się o przyszłość. W Kazaniu na Górze Jezus wyraźnie mówi: "Dosyć ma dzień swojej biedy" (Mt 6,34). Jeżeli odwracasz się ku przeszłości czy ku przyszłości, nie żyjesz chwilą obecną, tracisz łaski chwili, jakich on ci wtedy pragnie udzielać.
Można to sobie wyobrazić w postaci pewnego fikcyjnego obrazu, jakby pewnej przypowieści: Oto stoisz na przystanku kolejki i przed tobą przejeżdża nieustannie pociąg z małymi wagonikami, a ty masz załadować na przejeżdżające wagoniki leżące koło ciebie pakunki. Moze być jednak tak, że zaczniesz oglądać się za wagonikami, które odeszły, i wtedy z przerażeniem spostrzegasz, że tyle wagoników zostało niezaładowanych, a potem patrzysz znowu na te, które nadjeżdżają, i znów przerażasz się, że tyle jeszcze wagoników zostało ci do załadowania. Tymczasem zas kolejny wagonik przejechał niezaładowany.
Nękające cię niepokoje dotyczące przeszłości czy przyszłości to też próba wiary.
Bóg oczekuje, że wszystko to złożysz w Jego ręce, byś tym bardziej mógł oddać się Jemu i Jemu całkowicie zawierzyć.