Fragment książki ks. Tadeusza Dajczera - "ROZWAŻANIA O WIERZE" (dwudzieste czwarte wydanie) - wydanej przez Wydawnictwo Świętego Pawła - 2006:
PRÓBY WIARY W ŻYCIU MARYI
PRÓBY WIARY W ŻYCIU MARYI
(ciąg dalszy)
Jest to szczególna forma miłości i zaufania, kiedy Pan Bóg chce, byśmy nie żadali od Niego okazywania nam swoich uczuć, żeby on mógł być wolny. Wyobraźmy sobie idealne małżenstwo w sytuacji, kiedy mąż jest bardzo zajęty jakąś pracą. Żona, kochając go, nie chce mu wtedy w niczym przeszkadzać, sama odnajduje potrzebne mu materiały, starając się pomóc mu tak, jak potrafi. Myśli tylko o nim. To jest miłość idealna, kiedy człowiek myśląc o drugiej osobie przekreśla siebie, kiedy nie szuka nawet zainteresowania sobą. Jest to niezwykle trudna miłość. Takiej miłości żądał Jezus od swojej Matki.
Mówi o tym ewangeliczna scena niedoszłego spotkania Jezusa z Maryją i Jego najbliższą rodziną. Powiedziano Mu: "Oto Twoja Matka i Twoi bracia stoją na dworze i chcą mówić z Tobą" (Mt 12,47). Jezus potraktował wtedy swoją Matkę tak, jak mógł potraktować tylko osobę bardzo umiłowaną, wobec której miał najwyższe zaufanie. Zdawał się Jej odmawiać: "Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi?" (Mt 12,48). Z pozoru mogłoby się wydawać, że Chrystus był bardzo surowy wobec swojej Matki, ale to były właśnie Jej próby wiary, próby Jej całkowitego oddania Bogu. Dla Maryi takie twarde traktowanie było wyrazem najwyższego zaufania Jej Syna wobec Niej. Ona wiedziała, że Chrystus liczy na Nią i nie musi się Nią zajmować. Maryja nigdy nie przeszkodziła Jezusowi w Jego misji apostolskiej, dając tym samym wyraz swojej najwyższej, bezinteresownej miłości do Syna. Jeżeli czasem okaże się taki twardy wobec ciebie, będzie to znaczyło, że bardzo cię kocha, że ufa, iż nie zawiedziesz go i nie odejdziesz. Chrystus wciąż ogołacał swoją Matkę, a Ona wciąż mówiła Mu - "tak" i coraz bardziej upodabniała się do boskiego wzoru swego Syna.
Czy nie o takim życiu można mówić, że jest ono bardzo trudne? - I tak, i nie. Ta ambiwalencja wynika stąd, że dla człowieka, który kocha Boga i jest z nim zjednoczony, ogołocenia mogą stawać się radością i szczęściem, bo są one okazją wyznania Bogu miłości i okazania Mu wierności.
Jeśli będzie ci źle i trudno, a On będzie milczał, pamiętaj, że to milczenie jest tylko inną formą słowa, a Jego nieobecność tylko inną formą ogarniającej cię nieustannie Obecnosci. Milczenie czy nieobecność Jezusa są zawsze pozorne. Powiedział przecież do św. Teresy z Avila: "Kiedy ci się wydawało, że jesteś sama, byłem najbliżej ciebie". Właśnie wtedy, gdy czujesz się bardzo samotny, kiedy jest ci bardzo trudno, gdy przyżywasz jakieś ogołocenie, On jest najbliżej ciebie. Nie daje ci jednak znaku, bo pragnie, byś jeszcze bardziej Mu zawierzył. Takie milczenie i taka pozorna nieobecność jest dla Niego ryzykiem. Niektórzy wtedy odchodzą. Kiedyś odeszły całe rzesze słuchaczy, bo wydawało się im, że Jezus za dużo od nich zażądał. To odchodzenie od Jezusa w wyniku prób wiary wciąż się powtarza. Jedni wychodzą z prób umocnieni w swym zawierzeniu Bogu, inni od Niego odchodzą.
Postawa Maryi w obliczu tak trudnych prób wiary jest dla nas wyrzutem sumienia. Przecież w Jej życiu wszystkie próby wiary kończyły się pogłębieniem zawierzenia. Ona, choć przechodziła przez tak liczne doświadczenia, nigdy Boga nie zawiodła. W Niej nie było rozbieżności między wzorem a realizacją. Ideał Boży zrealizował się w Jej życiu w całej pełni, tak że stała się arcydziełem Boga, najdoskonalszym wcieleniem Jego planów. My zaś tworzymy stale rozdźwięk miedzy wiarą a życiem, miedzy naszymi słowami i faktami, miedzy ideałem a jego realizacją. W wyniku prób wiary cofamy się albo wręcz odchodzimy. W tym właśnie sensie Maryja staje się dla nas wyrzutem sumienia.
Maryję, która jest dla nas wzorem zawierzenia, można by nazwać Matką Bożą Akceptacji, Matką Zawierzenia, ponieważ Ona wciąż mówiła Bogu: "niech się tak stanie, jak Ty chcesz". Najważniejsze wydarzenie w dziejach świata dokonało się w ciemności nocy w Getsemani. Tym wydarzeniem było Chrystusowe - "tak" wypowiedziane do Ojca. Najważniejsze wydarzenia twojego życia dokonują sie wtedy, gdy tak jak Maria wybierasz drogę przyzwolenia. U Niej przezwolenie rozciągało się na całe życie, podobnie ma być i u ciebie. Twoje życie składa się z nieustannych zwiastowań, rozumianych jako wezwania łaski i jako próby wiary. Czas jest bezcenny, bo jest obecnością Boga. Chwila obecna jest kierowanym do nas wezwaniem i próbą wiary, jest ze strony Boga oczekiwaniem - "czy powiesz Mu tak?" Nasze życie wiarą sprowadza się do tego "tak". Istota chrześcijaństwa to ustawiczne mówienie Bogu: "bądź wola Twoja". Matka Boża wciąż powtarzała Bogu te słowa - czy można kochac więcej.
Maryja była stale pełna łaski, a jednocześnie wciąż w niej wzrastała. Przez wierność i zawierzenie ta niezwykła dusza ludzka stała się jakby pojemnością, która chociaż wciąż pełna łaski mogła stale otrzymywać więcej. Czy to nie paradoks? Bóg jakby nieustannie poszerzał Jej serce i każda nowa próba wiary, każde Jej "tak" przyczyniało się do Jej wzrastania w łasce. Życie Matki Bożej, bardzo zwyczajne i szare, było uświecane tym nieustannym FIAT.
Dystans pomiędzi Maryją a nami powstaje zawsze z naszej winy, to my czynimy Ją niedosięgłą i daleką. I to właśnie ten dystans oskarża nas o miernotę, przeciętność, kompromis, o lęk przed pójściem za łaską do końca. Wygodniej jest powiedzieć: Ona była Niepokalanie Poczęta, była Matką Boga, była inna. Ja nie mogę Jej naśladować. A przecież jest to tylko wymówka i stawianie barier naglącemu wołaniu łaski, by iść Jej śladami.
Moglibyśmy pytać, dlaczego Jezusowi tak zależy, byśmy szli Jej śladami, byśmy szli ku Niemu drogą maryjną. Jedną z odpowiedzi na to pytanie jest radykalizm Matki Bożej, radykalizm oddania się Bogu, który umożliwia oddanie się Boga nam. Jezus umiłował Maryję w sposób niezwykły i wyjątkowy. Przecież żadnego ze stworzeń nie ukochał On tak jak Ją, a stało się to dlatego, że Ona potrafiła oddać Mu wszystko. Ona, która wybrała dziewictwo, realizowała je nie tylko w sensie zachowania czystości w bezżeństwie, ale również w sensie całkowitego oddania się Bogu z miłości - bo na tym polega urzeczywistnione przez Maryję dziewictwo ewangeliczne. Polega ono na stanowczej woli życia w czystości, by móc całkowicie oddać się Bogu i żyć dla Niego. Ta, która od pierwszej chwili swego istnienia przylgnęła całą siłą swej woli i miłości do Słowa Przedwiecznego, urzeczywistniła w swym życiu najwyższy ideał dziewictwa. Maryja, oddając się Bogu bez zastrzeżeń, w sposób doskonały, stała się najpierw Oblubienicą, a później Matką Słowa.
Bóg oddaje się duszy w miarę, jak ona oddaje się Jemu. Jak bardzo więc Słowo musiało oddawać się Maryi, skoro Ona tak całkowicie stała się darem dla Niego. Maryja to typ duszy, którą Jezus ukochał za Jej pełne oddanie. Jezus chce, byśmy szli drogą maryjną, ponieważ chce, byśmy realizowali się w tym typie duszy, którą On tak kocha za pełne oddanie. Jego gorącym pragnieniem jest, by znajdować dusze podobne do Niej, które poszłyby za Nim do końca, by mógł przelewać na nie nieskończone zdroje swojej miłości i swoich łask. Pragnienie znajdowania takich dusz jest Jego "głodem", który pozostaje w Nim ciągle niezaspokojony. On powołuje cię na drogę Maryjną, by ukazać ci wielkośc swoich pragnień wobec ciebie.
Jeśli będziesz naśladował Maryję, jeśli będziesz stawał się coraz bardziej do Niej podobny, wówczas Jezus będzie mógł na miarę twego oddania ukochać cię taką miłością, jaką Ją ukochał. Maryja, która ukazuje ci się jako typ duszy oddanej Bogu do końca, jest dla ciebie wezwaniam do realizowania ideału radykalizmu wiary.