Rozważania na
Uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata - 26.11.2023
1.Fragment książki mnicha zakonu kartuzów - "Szkoła ciszy" - wydanej przez Wydawnictwo eSPe - 2007:
ROLA KARTUZA W MISTYCZNYM CIELE CHRYSTUSA
Kartuzi są pustelnikami, a jednak uczestniczą w świętych obcowaniu w sposób bardziej bliski i rzeczywisty niż ktokolwiek inny.
W jaki sposób? W pewnym sensie kartuzi, pustelnicy, nie mają i nie powinni mieć relacji z nikim, tylko z samym Bogiem.
Posłuchajmy, co o tym mówi święty Jasn od Krzyża:
"Nie myślcie nic o sprawach innych, ani dobrze, ani źle. Możliwie jak najmniej zajmujcie się tym, co się dzieje we wspólnocie. Nie zajmujcie się czy to charakterem, czy to uczynkami, czy przyzwyczajeniem jakiegoś zakonnika. Nie gorszcie się, nie dziwcie się nigdy z powodu rzeczy zauważonej lub o której dowiedzieliście się, czuwajcie nad utrzymaniem duszy w niewiedzy tego wszystkiego: jeśli zgodzicie się, choćby trochę, zwracać na to uwagę; to moglibyście żyć z aniołami i tak mielibyście złą opinię o wielu ich uczynkach i gestach, z niemożności uchwycenia głębokiego znaczenia" (trzecia przestroga).
I święta Teresa od Dzieciątka Jezus: "Niech stworzenia będą dla mnie niczym i ja będę niczym dla nich".
Tak mówią święci, mistrzowie zycia wewnętrznego. Trzeba więc zapamiętać dwie rady:
- nie osądzać zachowania innych; nie porównywac się z nimi,
- nie poszukiwać siły, chwały ani pocieszenia w ludzkim uznaniu.
Jest to niezbędne:
- dla pokoju duszy,
- dla pokoju wspólnoty,
Słowem, niech każdy, w swoim sercu, obcuje sam z Bogiem. Obiecuję raj na ziemi temu, kto zachował lub odnalazł takie odosobnienie.
Z drugiej jednak strony, można powiedzieć, że kartuzi mają i muszą mieć relację ze wszystkimi.
Wymaga tego charakter powszechny naszego apostolatu: zakonnicy "zwolnieni" (exempti) są parafianami Kościoła Powszechnego.
Uczestniczymy w jednym i nieskończonym Ciele Mistycznym Chrystusa, o wiele bardziej niż inni, ponieważ jesteśmy jego sercem ( por. Teresa z Lisieux, W sercu Kościoła będę miłością).
Myśl ta jest nam droga i nawet niezbędna, ponieważ nie bylibyśmy całkowicie szcześliwi, gdybyśmy nie mieli pewności, że w jakoś sposób dzielimy z bliźnimi nasze szczęście.
Każde szczęście, każda radość usiłuje rozlać się i tylko wtedy jest doskonała, jeśli jej się to uda. Życie jest doskonałe, kiedy się oddaje.
Nasza szczęśliwość niebiańska zależy częściowo od tego powszechnego jej przekazywania. W niebie będziemy się cieszyć radością innych. To pozwala nam zmierzyć, w jakim stopniu jesteśmy gotowi na niebo.
Nawet Święta Trójca jest wymianą życia. Trzy Osoby cieszą się posiadanie takiej samej substancji. Jest to komunia doskonała i odwieczna, żywy pokarm, źródło i wzór miłosierdzia.
Ale jak rozwiązać tę sprzeczność? Powiedzieliśmy, że kartuz nie ma relacji z nikim, a teraz mówimy, że ma ze wszystkimi.
No dobrze! To są dwa aspekty tej samej prawdy. Obojętnośc serca na sprawy tego świata jest warunkiem płodności duchowej.
Kartuzi nie tylko żyją w świętych obcowaniu, tak jak wszyscy chrześcijanie, ale usiłują je urzeczywistniać i odnaleźć w nim spełnienie.
Czym jest świętych obcowanie?
To wspólnota w Panu wszystkich chrześcijan w stanie łaski, dusz czyśćcowych i dusz zażywających wiecznej szczęśliwości.
Grzech Adama spowodował, że świat utracił równowagę. Nasz Pan podjął się przywrócenia jej, kładąc na szali swoją Najdroższą Krew.
A my zostaliśmy złączeni z Panem łaską sprawiającą, że wszyscy jesteśmy jak jedna istota żyjąca. Wobec tego każdy namniejszy uczynek jest liczony, ma wartość odpowiadającą jakiejś rzeczy w tej doskonałej równowadze.
Jest to rzeczywistość fizyczna, czyli nie tylko idea będąca jedynie zamysłem ducha; łaska to cecha rzeczywista, która daje nam podobieństwo z Jezusem, łaczy nas z Nim, ze Sprawiedliwością Bożą, z rzeczywistością najwyższą będącą fundamentem całego porządku opatrznościowego.
A zatem do równowagi powszechnej przyczynia się każdy z nas, a zwłaszcza mnich kontemplacyjny. Dlaczego? Ponieważ akty wewnętrzne i niewidzialne ("kontemplacyjny" jest synonimem słowa "mistyczny", co znaczy "ukryty") mają największą wagę, największą wartośc.
Człowieka można porównać do owocu. To, co jest zewnętrzne, skórka, jest tylko okryciem wnętrza.
Bóg widzi stan naszego serca i zamiar, który decyduje o wartości aktu.
Oto więc prawo, prawo ogólne: to, co wewnętrzne, ukryte w człowieku, ma wartość i jest ważne dla równowagi mistycznego Ciała Chrystusa.
Jest to aż tak prawdziwe, że nasze czyny mają więcej wartości, kiedy nam się udaje je ukryć. Praca, akt cierpliwości lub zawierzenia, którego świadkiem jest tylko Bóg, ma tysiąc razy większą wartość niż ten sam akt wykonany publicznie, ponieważ miłość własna osiąga wtedy mniej satysfakcji.
Kartuz, który się uświęca, który jest wierny duchowi swojego powołania, to taki, który potrafi pozostać w ukryciu.
Nowy dowód korzyści duchowych ciszy. Gdybyśmy zwracali się tylko do Boga, gdybyśmy byli przyzwyczajeni do ciszy, uniknęlibyśmy oskarżeń, skarg, przechwałek (wszystko to jest blisko spokrewnione). Natychmiast nasza dusza stałaby się piękniejsza i bardziej podobna do Jezusa.
Wszystkie umartwienia wymagają miary. Poskromienie naszych krytycznych osądów o bliźnim i naszego złośliwego języka nie wymaga jej.
To dowód, że ta cnota - nie osądzać bliźniego, nie krytykować go - jest po prostu miłością.
Cnoty teologalne są tymi, które nie polegają na cnotliwym zachowaniu i nie można w ich praktykowaniu przekroczyć miary.
Umartwiając się, możemy codziennie dorzucać skarby do mistycznej fortuny Kościoła.
Podsumujmy: Mamy obowiązek pomagać Panu w Jego dziele Odkupienia. Czynimy to przez życie sakramentalne, pracę, zwłaszcza miłość, przez każdy akt miłości i wyrzeczenia. Mają one tym większą wartość, im bardziej są ukryte, tajemnicze, nieznane.
Będąc kartuzami, pustelnikami, będąc cierpliwi i cisi, ponawiajmy wysiłki i większajmy naszą miłość.
Wówczas nasza dusza otrzymuje pełnię łaski, która jest jej przeznaczeniem. Staje się bardziej podobna do Jezusa.
Będzie więc płodna. Otrzyma dar macierzyństwa, na tym świecie niewidzialny, ale tym bardziej rzeczywisty i ogromny, że całkowicie nadnaturalny.
Macierzyństwo zawsze sprawia cierpienie. Otrzymamy tę koronę za cenę codziennej ofiary.
Ale macierzyństwo wiąże się również z chwała. Tum bardziej słodką dla duszy kartuzjańskiej, że łączy się z chwała dziewictwa. Sprawia, że każda dusza jest matką dziewicą, wiernym obrazem Maryi, matką wszelkiej radości i miłości, tutaj i w wieczności.
Popatrzecie na delikatność, jaką małe dziecko darzy jego matka, nawet starsza siostra czy służąca. One uczą się przy nim tkliwości.
Bóg żąda od nas takiej delikatności. Nie chce, żebyśmy się Go bali. Pragnie, żebyśmy się obawiali obrazić Go.
Zauważcie, że prawdziwa ufność, delikatność lub hojność nie rozwija się swoim kosztem, przeciwnie.
Tym, którym brakuje ufności, brakuje również hojności. Nie mają siły. Trzeba być bogatym, żeby dawać.
Ci, którym brakuje delikatności, boją się Boga, ponieważ czują, że nie cieszą się pokojem Bożym.
Ufność i hojność, wiara i delikatność to dwa skrzydła, pozwalające duszy wzlecieć do Boga. Jedno bez drugiego nic nie zdziała. Muszą harmonizować ze sobą.
Właśnie tego należy szukać w życiu świętych. Nie nadzwyczajnych historii, ale przykładów tych dwóch połączonych cnót. Na przykład u świętego Augustyna: "Nie chciałbym być Tobą" lub u świętej Teresy: "Puste dłonie"...
Jednak to ufność ma pierwsze i ostatnie słowo. Trzeba zaufać Bogu, żeby odnaleźć siłę i uczynić choćby najmniejszą ofiarę, zwłaszcza jeśli jest spontaniczna.
Po kolejnych upadkach ufność powraca. Ale nie wytrwa sekundy, jeśli razem z nią nie powróci hojność.
Ci, którzy będą hojni, w niebie otrzymają w nagrodę całkowitą ufność, prawdę wieczną.
Porównaliśmy życie duchowe do lotu. Możemy powtórzyć i rozwinąć te porównanie.
Kiedy ptaszek próbuje latać, nauka składa się z trzech etapów:
- oderwanie od ziemi,
- uniesienie w powietrze,
- lot po niebie.
Tak samo, zależnie od stopnia ufności i delikatności, znajdujemy się w jednym z trzech okresów życia duchowego, które formuła świętego Arseniusza tak określa w trzech słowach: Fuge, tace, quiesce. "Odejdź na pustynię, zamilknij i pozostań w bezruchu".
Fuge: Jest to okres w życiu wewnętrznym, kiedy dusza usilnie pragnie oderwać się od ziemi. W takim stanie osiąga świętość. To fizyczna ucieczka od siebie, negatywne umartwienie się, skromność oczu. W stosunkach z bliźnim - miłosierdzie, sympatia, akceptacja, usprawiedliwianie drugiego. A w stosunkach z Bogiem odwaga w suszach lub przeciwnościach, oderwanie od ziemi (od siebie) poprzez ufność i hojność.
"Gdybyś zaproponował, żebym ja stał się Bogiem, a Ty Augustynem, odmówiłbym. Wolę, żebyś Ty był Bogiem, a ja Augustynem, ponieważ Ty jesteś moim szczęściem, nie ja".
"Pod wieczór tego życia ukażę się przed Bogiem z pustymi rękami".
Tace: w pierwszym okresie dusza obwiniała się i żaliła. W drugim już o tym nie mówi, zapomina o sobie. Pojawia sie spontaniczność... Spontaniczność cnót. Już nie odczuwamy wysiłku. Dusza czuje jeszcze pragnienia, ale w sposób tak spontaniczny... Leci na skrzydłach. Ufność staje się zwyczajna, hojność jakby machinalna. Kiedy dusza przechodzi ten okres, osiąga stan zapomnienia o sobie.
Quiesce: Dusza zanurza się w Bogu. Już nie potrzebuje rozważać, jest niesiona łaską. Jest jak ptak, który leci w powietrzu, niewzruszony, zatracony w świetle.
Dusza staje się prosta. Już nawet nie jest świadoma, że Bóg żąda od niej poświęceń. Niczego nie nazywa poświęceniem! W każdej chwili podąża za Bożym natchnieniem.
Porównałem ją do lecącego ptaka. Porownam ją również do małego dziecka, żeby powrócić do tajemnicy Bozego Narodzenia. Jezus dał nam lekcję prostoty. Kiedy całkowicie zawierzyliśmy Bogu, kiedy zawierzyliśmy Mu wszystko, co mamy, jesteśmy prości jak małe dziecko.
Dziecko zawsze bawi się chętnie w to samo. Opowiadamy mu wiele razy tę samą historię.
Podobnie dusza zanurzona w Bogu, nigdy nie nasyci się historią tak prostą: mamy Ojca nieskończenie dobrego w niebie i w naszych sercach. Dusza nie nasyci się tą tak prostą historią ani na tym świecie, ani w wieczności.